Zawroty głowy, to chyba jedne z najbardziej bagatelizowanych schorzeń. Na pewno nie jeden z was to odczuł na własnej skórze. Bo tak na dobrą sprawę wygląda to bardzo niewinnie. Gdy kolokwialnie kręci Ci się w głowie, od razu samemu nasuwa się wytłumaczenie, a bo za szybko wstałem, za mało wody dziś wypiłem, jestem zmęczony, jestem osłabiony, a kobiety mogą tutaj dodać – facet przesadza. W każdym razie, zawroty głowy, których miałem (nie)przyjemność doświadczyć swego czasu to wcale nie taka błaha sprawa, którą można po prostu ot tak, zbagatelizować. Zaznaczę na wstępie, że nie jestem lekarzem i ten mój wpis nie może zastąpić prawdziwej wizyty u lekarza, jest to przede wszystkim opis mojego przypadku oraz tego co dowiedziałem się w trakcie leczenia zawrotów głowy u siebie.
Spis treści
Moja historia zawrotów głowy
Miałem chyba 21 lat, gdy podczas studiów podczas sesji egzaminacyjnej, siedziałem nad książkami dzień i noc. Przy okazji nie trzeba mówić, że sesja egzaminacyjna to dość stresujący czas w życiu studenta. Pewnego poranka chcąc się podnieść się z łóżka zacząłem mieć tak silne zawroty głowy, że nie mogłem praktycznie wstać z łóżka. Moi współlokatorzy mieli od razu wiele pomysłów na przyczyny – cukrzyca, hipoglikemia, uraz kręgosłupa, nadciśnienie, guz mózgu… aż od czytania tego może zakręcić się w głowie 🙂 Przy tym ataku prawie 2 dni spędziłem leżąc w łóżku i pionizując się bardzo powoli do góry tylko gdy już musiałem np. iść do toalety. Na szczęście na 3-ci lub 4-ty dzień dałem radę iść na kolejny egzamin, choć i wtedy bardzo kręciło mi się w głowie. Sesja trwała prawie miesiąc, nie było czasu iść do lekarza. Po tym miesiącu zawroty odczuwałem już tylko przy wstawaniu z łóżka i po chwili przechodziły, po kilku kolejnych tygodniach praktycznie przeszły.
Postanowiłem wtedy pójść do lekarza, niby jakiegoś świetnego laryngologa we Wrocławiu. Po wnikliwym badaniu uszu, słuchu, diagnozą było stwierdzenie… braku przyczyny i nie dostałem żadnych zaleceń na przyszłość. Fakt, trochę późno się wybrałem do lekarza, ale liczyłem, że dowiem się coś więcej płacąc 200 zł za wizytę z mojej biednej studenckiej kieszeni.
Tematu dalej dla mnie już nie było, czułem się super przez kolejnych kilka lat, aż tu nagle, pod koniec studiów magisterskich, gdy już pracowałem i pisałem pracę magisterską znowu dopadło mnie to samo, czyli silne zawroty głowy. Czyli znowu był to ekstremalnie gorący i stresujący okres dla mnie – 8 godzin pracy, a po tym do wieczora pisanie magisterki. Wtedy już szybciej odwiedziłem lekarza. Poszedłem tym razem standardowo do lekarza ogólnego w przychodni studenckiej na NFZ. Ten lekarz, choć co prawda, jak się finalnie okazało kilka lat później, też postawił błędną diagnozę, ale dał mi chociaż w miarę odpowiednie zalecenia. Jego błędną diagnoza było to, że stwierdził, że mam zawroty głowy od kręgosłupa. Sama rehabilitacja nic nie pomogła, ale jego inne zalecenia pomogły bardzo – ten lekarz ogólny powiedział stanowczo:
- 1 godzina ruchu fizycznego codziennie
- ograniczyć stres (częściej odpoczywać, robić to co się lubi, co nas odpręża).
- poprawić dietę (więcej owoców i warzyw, mniej śmieciowego jedzenia)
I fakt, wdrożyłem to od razu i pomogło to już po 2-3 tygodniach. Ten lekarz zlecił mi też RTG kręgosłupa szyjnego i stwierdził na jego podstawie zniesienie lordozy szyjnej (czyli że naturalna krzywizna kręgosłupa szyjnego mi się wyprostowała od nauki i pracy w pochyleniu przy biurku) co niejako wg niego miało być przyczyną zawrotów głowy.
I tak znowu żyłem sobie kilka lat. I znowu przyszedł ciężki czas w pracy (siedzącej pracy – pracuję jako programista), mało snu, a jeszcze sam sobie dołożyłem ciężkie treningi na rowerze szosowym i gdy pewnego razu kładłem się do łóżka to świat zawirował tak mocno, że od razu miałem silne wymioty. Warto dodać, że ledwo doszedłem do łazienki bo tak kręciło mi się w głowie. Po kilku dniach w pracy inni myśleli, że przychodzę na kacu, a ja ledwo chodziłem na nogach bo tak kręciło mi się w głowie.
Tym razem jednak postanowiłem rozwiązać problem definitywnie. Też stosowałem ćwiczenia relaksacyjne jak poprzedniego razu ale teraz pomagały one słabo albo i wcale. Postanowiłem chodzić do lekarzy aż do skutku, aż któryś postawi mi dobrą diagnozę i mnie wyleczy. Pomyślałem, skoro ten poprzedni lekarz ogólny mówił, że mam zawroty głowy od kręgosłupa szyjnego, to pójdę do ortopedy.
Ortopeda profilaktycznie mnie zbadał ale powiedział, że fakt, mam zniesioną lordozę szyjną, ale wg niego raczej nie to jest tu przyczyną. Polecił mi pójść do neurologa. Pani neurolog popatrzyła na mnie – powiedziała spokojnie – to zapewne zaburzenie przepływu krwi w tętnicach szyjnych przy skręcaniu głową. I zleciła badanie dopplerowskie tętnic szyjnych. Poszedłem na badanie, a lekarz je przeprowadzający zdziwił się, że ma przed sobą zdrowo wyglądającego 30 latka. Badał to i badał, w różnych pozycjach aż powiedział – wszystko jest w jak najlepszym porządku, proszę przyjść za 20-30 lat 🙂 To więc wykluczyło tą przyczynę, a diagnozę tej pani neurolog wyrzuciłem do kosza.
W między czasie kolega w pracy miał trudne do zidentyfikowania problemy z kręgosłupem, które powstały u niego przez podnoszenie ciężarów w młodości. Polecił mi pewną bardzo dobrą panią neurolog (doktor nauk medycznych) we Wrocławiu, wg jego opinii, była jedyną z około 30 lekarzy których odwiedził, która mu pomogła. Nie mając nic do stracenia, poszedłem do niej na wizytę.
Ta pani neurolog po wysłuchaniu mojej historii wzięła mnie na kozetkę, wykonała kilka manewrów moim ciałem (o tym dalej), co wywołało u mnie natychmiastowe zawroty głowy. Od razu stwierdziła, o czym przeczytacie poniżej – Łagodne (napadowe) Położeniowe Zawroty Głowy, związane z przemieszczaniem się otolitów w uchu wewnętrznym. Wizyta trwała jakieś 15 min. Dostałem dodatkowo skierowanie na rezonans magnetyczny (MRI) głowy aby wykluczyć inne poważne przyczyny, np. guz w mózgu. Po wykonaniu MRI ta nowa pani neurolog stwierdziła, że z moim mózgiem jest wszystko dobrze i podtrzymała diagnozę: łagodne napadowe pozycyjne zawroty głowy. Zaleceniem był zestaw ćwiczeń oraz skierowanie do fizjoterapeuty na wykonanie tzw. manewru Epleya, o czym szerzej piszę poniżej. Wykonanie tego manewru moją głową u dobrego fizjoterapeuty spowodowało chwilowe zawroty głowy, po czym gdy wstałem… był to ostatni raz gdy miałem zawroty głowy w swoim życiu (jak dotychczas 🙂 ). Szczegóły na temat przyczyn i inne sugestie są poniżej.
Przyczyny zawrotów głowy
Zawroty głowy to naukowo rzecz ujmując, odczuwanie ruchu wirowego. Prościej – wszystko dookoła zdaje się kręcić, a ty masz wrażenie, że zaraz upadniesz. Po prostu tracisz równowagę, nie myląc z wytrąceniem z równowagi. Często, choć nie zawsze towarzyszą temu objawy jak podczas jazdy na karuzeli w wesołym miasteczku dla mało wytrwałych – nudności, wymioty, szum w uszach czy ból głowy. Jest to dość powszechny problem, bo dotyczy ok. 8% pacjentów zgłaszających się do lekarza rodzinnego. A to nie mało. Problem ten jest więc dość powszechny, może skutecznie uprzykrzyć życie no i przyczyna zawrotów głowy nie jest jednoznaczna i oczywista, wręcz często wymaga konsultacji z lekarzami różnych specjalizacji. Utrzymanie równowagi jest warunkowane przez współpracę trzech narządów zmysłów: narządu przedsionkowego, które znajduje się w uchu wewnętrznym, wzroku oraz tzw. receptorów czucia głębokiego, zlokalizowanych w mięśniach, stawach, ścięgnach i skórze. Dlatego najprawdopodobniej odwiedzisz laryngologa, okulistę i neurologa zanim znajdziesz prawdziwą przyczynę tego schorzenia. A przyczyn może być co najmniej kilka:
- zapalenie błędnika i nerwu przedsionkowo-ślimakowego,
- uraz ucha wewnętrznego, np. złamanie piramidy kości skroniowej, przetoka przychłonki, wstrząśnienie błędnika,
- zapalenie części przedsionkowej nerwu VIII,
- nowotwór w obrębie ucha wewnętrznego,
- niedokrwienie błędnika;
- choroba Meniere’a (ten temat bardzo ciekawie opisuje były kolarz Czesław Lang w swojej książce i to jak wyleczył to dietą wegańską),
- otoskleroza błędnikowa,
- choroba lokomocyjna.
- udar pnia mózgu i móżdżku,
- guzy pnia mózgu i nerwiak nerwu VIII,
- stwardnienie rozsiane,
- migrena,
- napad padaczkowy,
- niewydolność krążenia kręgowo-podstawnego,
- zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych i mózgu,
- omdlenia odruchowe (pozycyjne, fiksacyjne, kaszlowe, emocjonalne),
- omdlenia sercowe związane z arytmią, wadami zastawkowymi serca, kardiomiopatią, przeciekami w sercu,
- hipowolemię związaną z utratą krwi, odwodnieniem czy niedokrwistością,
- autonomiczne zaburzenia regulacji ciśnienia tętniczego,
- cukrzyca,
- niewydolność nerek,
- niedoczynność tarczycy,
Jak zawsze lista jest bogata i jest w czym wybierać. Wujek Google zapewne pomoże w odpowiednim dopasowaniu objawów do konkretnej przyczyny. Zanim jednak przypiszecie sobie odpowiednią chorobę wg internetowych znawców tematów, to zwróćcie uwagę, że po pierwsze to nie od razu musi być udar, guz i inne takie, ale częstą (ponoć nawet 60% przypadków) przyczyną zawrotów głowy jest ŁPZG – łagodne położeniowe zawroty głowy nazywane też jako łagodne napadowe pozycyjne zawroty głowy lub z angielskiego skrótem BPPV a po polsku ŁPZG. Tak było właśnie u mnie.
Kilka słów o łagodnych położeniowych zawrotach głowy
Teraz trochę naukowo – gotowi? Łagodne napadowe pozycyjne zawroty głowy dotyczą ucha wewnętrznego. Występują, gdy kamyczki błędnikowe (otolity) w uchu wewnętrznym ulegają przemieszczeniu i trafiają do przewodu słuchowego. Kamyczki błędnikowe zakłócają przepływ płynów, zaburzając narządy równowagi i powodując zawroty głowy. Warto tutaj podkreślić, że cierpiąc na tą przypadłość, odczujesz zawroty głowy nawet gdy odwrócisz głowę, będziesz leżeć na boku głowy, pochylisz głowę do przodu lub odchylisz do tyłu. Bagatelizować tego bym nie polecał. W skrajnych przypadkach, możemy odczuwać nudności, wymioty, nieprawidłowe ruchy gałek ocznych, ból głowy, pocenie się, szumy uszne, podwójne widzenie lub brak koordynacji. Ja podczas ataku pierwszy 1-2 dni sporo wymiotowałem. Trochę słabo.
Jednak złożoną przyczyną zawrotów głowy ŁPZG coraz częściej jest po postu… stres, zła dieta i siedzący tryb życia. W moim przypadku kluczowy jest stres taki silny i długotrwały – np. ogrom siedzącej nauki lub pracy pod dużą presją i do tego brak snu i zła dieta, o czym napiszę w kolejnych akapitach. Wracamy więc do największej bolączki naszych czasów, której tak ciężko nam się wyzbyć żyjąc tak intensywnie, na pełnych obrotach.
Stres, a zawroty głowy
Ciągły stres, brak odpoczynku, silne emocje i duża ilość pracy, głównie psychicznej prowadzą do zawrotów głowy. Mogą być spowodowane silnym, jednorazowym bodźcem nerwowym np. reakcją na stres, smutną, przygnębiającą wiadomością lub strachem. Mogą występować też przewlekle i być efektem długotrwałego przemęczenia, narastającego zdenerwowania, braku snu i niehigienicznego trybu życia. Każdy z nas doświadcza stresu, jest to nieodzowny element naszego życia. Prawie każdy też sporadycznie dostrzega u siebie objawy nerwicy, która jest już chorobą cywilizacyjną. Zresztą może prowadzić nawet do innych zaburzeń w postaci choroby wrzodowej żołądka czy zaburzeń neurologicznych. Także nerwica może też być przyczyną łagodnych położeniowych zawrotów głowy, ale skupmy się tu bardziej na zwyczajnym stresie i spowodowanych nim zawrotach głowy.
W moim przypadku czasami nie potrafię sobie radzić ze stresem. Mam w sobie zakorzeniony etos takiej codziennej pracy i ciągłej nauki, ciągłego doskonalenia siebie. I gdy trafia mi się w pracy zawodowej ciężki czas, to zamiast bardziej wyluzować po pracy, dalej cisnąłem inne swoje tematy – np. naukę nowych technologii w programowaniu, naukę języków obcych czy wyczerpujące treningi rowerowe. Ogólnie więc właśnie warto znaleźć równowagę. Ja jej nie miałem i dalej muszę uważać aby zbytnio się nie zapracować. Gdy np. jesteśmy ambitni i lubimy się dokształcać w czasie wolnym, to warto nie traktować tego jako przymusu i robić to ponad wszelką ceną. Niech to sprawia nam przyjemność. Nie chodzi tu tylko o dokształcanie się a o wszelakie nasze zainteresowania, hobby. Niech one na prawdę nas odstresowują, a nie stają się kolejnym obowiązkiem który wzmacnia stres, który może mocno przyczynić się do zaistnienia łagodnych położeniowych zawrotów głowy.
Należy też pamiętać, że sport to też stres, to też wysiłek dla organizmu. Dlatego czasami ciężki trening po ciężkiej pracy wcale nie jest dobrym rozwiązaniem. To tylko dokłada do przeciążenia naszego organizmu. Lepiej wtedy podjąć umiarkowany ruch, typowy dla relaksu, spacer, lekkie truchtanie, wolna rundka na rowerze z kimś znajomym. Warto też, w przypadku osób bardziej ekstrawertycznych, spotkać się z kimś znajomym, może wypić piwo i w ten sposób rozładować stres.
Łatwo więc zauważyć, że łatwo przegiąć w swoim życiu i mieć stres w pracy, stres po pracy i treningi fizyczne – wtedy dla naszego organizmu całe nasze życie to jeden wielki stres, a wtedy o takie przypadłości jak łagodne pozycyjne zawroty głowy, jest bardzo łatwo.
Każdy musi sobie sam odpowiedzieć na pytanie jak mniej się stresować, z takich prostych przykładów:
- jeśli pracujesz dużo i masz „dużo na głowie” co powoduje stres, warto przedefiniować co jest dla Ciebie najbardziej ważne i skupić się tylko na tym
- być może zbyt dużo planujesz na dany dzień i później zbyt trudno sprostać wszystkim planom – planuj mniej, a przeznacz na daną czynność więcej czasu danego dnia i nie planuj nic poza tym
- jeśli zaś robisz za mało i masz wrażenie, że „czas przelatuje Ci między palcami”, to odwrotnie, planuj dokładniej co chcesz zrobić danego dnia, wtedy na koniec dnia zamiast stresu poczujesz spełnienie
- jeśli obowiązki zostawiasz na później, to wieczorem każdego dnia możesz stresować się tym czego dziś nie udało Ci się zrobić. Staraj się wykonać więcej czynności z rana lub tuż po pracy niż z wieczora
- Długoterminowo stresującą pracę warto zmienić na spokojniejszą, choć wiadomo, to tylko łatwo się mówi, w praktyce jest trudniej
- Mocny trening sportowy czasami lepiej jest zastąpić typowo relaksującą aktywnością fizyczną – spacerem, pracą w ogrodzie lub połączyć lekki trening z kimś znajomym i pogadać przy okazji
- Warto ćwiczyć jogę lub tai chi. Dzięki temu poznasz różne dobre techniki relaksacji oraz poprawisz sposób poruszania swoim ciałem, co może zmniejszyć różne bóle w ciele (jak ból pleców, głowy czy kończyn).
- Możesz widzieć, że w Twoim otoczeniu są ludzie, którzy pracują, uczą się lub trenują się o wiele więcej i ciężej jak Ty. Ale każdy jest inny, dla każdego inne obciążenie będzie za duże, dlatego nie warto się porównywać do innych, warto poznać lepiej samego siebie i dopasować swoje życie i codzienne obciążenia do siebie samego, a nie wzorów innych ludzi.
Sen, a zawroty głowy
W temacie stresu i zawrotów głowy warto poruszyć temat snu i zawrotów głowy. Otóż gdy do ogólnego stresu dołożymy jeszcze mało snu, czyli czasu gdy nasze ciało regeneruje się po wysiłku fizycznym i psychicznym to mamy gotowy przepis na to, że jeśli już kiedyś doświadczyliśmy łagodnych położeniowych zawrotów głowy, to teraz mogą one przytrafić się nam ponownie. Wiadomo, czasami trafia nam się trudny czas i po prostu musimy się spiąć i zarówno stres jak i mała ilość snu są nie do uniknięcia przez kilka dni, to wtedy warto też pamiętać o drzemkach – czasami po 1 drzemce na 15-20 minut w ciągu dnia ja czuję się bardzo wypoczęty i pozwala to zminimalizować uczucie niewyspania. Ogólnie gdy masz stresujący czas który również obniża zarówno jakość jak i długość snu i boisz się ponownego ataku zawrotów głowy to moją sugestią jest:
- Relaksować się przed pójściem spać. Dla mnie obejrzenie jakiegoś lekkiego serialu przed spaniem działa bardzo odstresowująco. Wg mnie warto to zrobić nawet kosztem późniejszego pójścia spać, bo co z tego jeśli położymy się szybciej spać skoro 1-2 godziny przewalamy się z boku na bok? Lepiej obejrzeć 30 min serial i wtedy pójść spać.
- Warto zjeść węglowodany złożone około godziny przed spaniem, np. 2 kanapki, musli, płatki orkiszowe itp. Dzięki temu nie będziemy głodni idąc spać dzięki czemu szybciej zaśniemy.
- Wziąć gorącą kąpiel lub prysznic przed spaniem – wtedy też szybciej zaśniemy.
- Jeśli danego dnia nie udało Ci się wyspać – zrób sobie drzemkę bodaj na 15-20 min w ciągu dnia, nawet jeśli nie zaśniesz w tym czasie to i tak poczujesz się o wiele lepiej.
- Przydatna może okazać się melatonina, hormon snu, do kupienia w aptece (najlepiej przed skonsultować się z lekarzem)
Ogólnie podsumowując – w moim przypadku, obok stresu, to właśnie mała ilość snu i notoryczne niewysypianie się miało bardzo duże znaczenie przy wystąpieniu u mnie zawrotów głowy (ŁPZG).
Gdy nauczyłem się w miarę dobrze zarządzać u siebie poziomem stresu oraz jakością i długością snu, to nigdy więcej nie miałem już zawrotów głowy.
Dieta, a zawroty głowy
Powyżej opisałem związek stresu z zawrotami głowy, teraz przyjrzyjmy się diecie, bo tu też istnieje silny związek z zawrotami głowy.
Dieta, złe odżywianie, głodówki, odchudzanie, wycisk na treningach to nie przynosi nic dobrego dla naszego organizmu…
Odnośnie diety przy łagodnych położeniowych zawrotach głowy – tu nie mam jednoznacznych wskazówek. Nie mogę znaleźć źródła tej informacji, ale czytałem gdzieś, że związek ŁPZG z dietą jest taki, że dieta powodująca gęstą krew wpływa na krążenie w uchu środkowym, co również może być pośrednią przyczyną łagodnych pozycyjnych zawrotów głowy. Zważywszy na to, że spory odsetek społeczeństwa ma nadwagę lub ogólnie je źle, warto tutaj przypomnieć ogólne dobre nawyki żywieniowe, które są uniwersalne i które również w moim przypadku się sprawdziły w mojej diecie przy zawrotach głowy. Należy pamiętać, że wymienione poniżej sugestie dotyczą stałej diety, nie tylko na chwilę gdy cierpimy na ŁPZG:
- spożywać mniej słodyczy. Ja jem maksymalnie jedną małą słodką rzecz dziennie, np. 1 cukierka,
- spożywać mniej cukru,
- jeść mniej białego pszennego pieczywa, a zastąpić je żytnim,
- jeść więcej warzyw. Tu pomogło mi kupno garnku do gotowania na parze oraz kupowanie gotowych mrożonych warzyw, np. fasolki, brokuła czy kalafiora,
- kanapki jem tylko z warzywami,
- pić tylko lekką herbatę,
- wypijać 1,5 – 2 litry płynów dziennie.
Tyle o diecie przy ŁPZG, a teraz opiszę jeszcze możliwe inne przyczyny zawrotów głowy związane bezpośrednio z jedzeniem:
Wiele osób odczuwa zawroty głowy przed jedzeniem. Może być temu winien niski poziom glukozy we krwi. Ale żeby było ciekawiej, zawroty głowy mogą wystąpić także po jedzeniu. Kiedy poziom cukru spada po posiłku może powodować zawroty głowy (hipoglikemia). Często doświadczają tego cukrzycy lub osoby po operacji żołądka. Jedzenie jest zbyt szybko trawione co utrudnia organizmowi przyswajanie z nich glukozy. Rzadkie niedobory niektórych enzymów trawiennych mogą również obniżać poziom glukozy we krwi.
Niedociśnienie, powoduje stwardnienie i niedrożność tętnic co w efekcie daje nam… zawroty głowy. Zmiany te po prostu utrudniają przepływ krwi do mózgu, gdy płynie ona również do układu trawiennego. Niektóre leki przeciwcukrzycowe, w tym insulina, mogą dołożyć swoją cegiełkę – nadmiernie obniżają poziom glukozy we krwi.
Kręci mi się w głowie jak leżę
Mnie długo po każdym ataku zawrotów głowy kręciło się w głowie już tylko w pozycji leżącej, gdy obracałem się z boku na bok. Również w tym przypadku zapewne może być to spowodowane opisanymi wcześniej łagodnymi pozycyjnymi zawrotami głowy związanymi z otolitami w uchu wewnętrznym. W moim przypadku to właśnie najdłużej odczuwałem właśnie tą dolegliwość – tzn. kręciło mi się w głowie gdy leżałem na łóżku czy to idąc spać czy to tylko drzemiąc w ciągu dnia. W tym czasie już nawet nie odczuwałem zawrotów głowy przy kładzeniu się lub wstawaniu z łóżka. Tak było u mnie, ale nie jestem lekarzem ale wydaje mi się, że w tej pozycji zawroty mogą też być spowodowane inną przyczyną, np. pogorszeniem przepływu krwi przez tętnice szyjne czy od kręgosłupa szyjnego. Warto iść z tym do lekarza aby sprawdzić tą przyczynę dokładniej.
Jak pokonać łagodne pozycyjne zawroty głowy?
Większość przypadków zawrotów głowy związanych z ŁPZG mija samo, choć czasami trwa to długo – nawet kilka tygodni. Jeśli tak nie jest i odczuwam zawroty głowy nawet przez ponad miesiąc lub bardzo silne zawroty głowy utrzymują się kilka dni to trzeba udać się do lekarza, na początku, pierwszego kontaktu. Jeśli dobrze traficie to na liście badań obowiązkowych powinniście mieć:
- Test Dix-Hallpike — obracanie głowy w leżeniu na plecach. Jeśli masz ŁPZG, możesz się spodziewać zawrotów głowy.
- Elektronystagmografia — obserwacja ruchów gałek ocznych w różnych warunkach, na przykład podczas poruszania głową lub patrzenia w jasne światło.
- Elektroencefalogram — mierzenie aktywność mózgu.
- MRI — wykorzystany do zbadania głowy i uszu, aby wykluczyć poważniejszy stan.
Oczywiście wyniki ww. badań również interpretuje odpowiedni lekarz, a nie my sami czy inni internetowi specjaliści.
Jeśli nabawiłeś się ŁPZG, lekarz może zalecić fizykoterapię, aby przesunąć te wspomniane wcześniej kamyczki błędnikowe w uchu wewnętrznym w miejsce. Ogólnie istnieje kilka różnych procedur zmiany umiejscowienia tychże kamyczków błędnikowych, w tym manewry Epleya, czy test Dix-Hallpike, które pomogą (choć nie od razu) pokonać zawroty głowy – ŁPZG.
Manewr Epleya
Manewr Epleya jest dość prosty, ale jednak polecam zgłosić się z tym najpierw do lekarza, a później do fizjoterapeuty. Podobno, choć nie wiem tego na pewno, nim wykona się ten manewr, należy być zbadanym przez lekarza. Wygląda on w przybliżeniu tak:
- Kładziesz się na plecach z poduszką pod łopatkami, tak aby głowa odchylała się do tyłu o 25 do 30 stopni. Obracasz głowę o 45 stopni w stronę powodującą zawroty głowy. Zostajesz w tej pozycji aż zawroty głowy ustąpią.
- Przesuwasz głowę w przeciwną stronę o połowę odległości (90 stopni), nie podnosząc jej. Czekasz 30 do 60 sekund
- Następnie przesuwasz się na bok, tak aby patrzeć w dół, w kierunku podłogi, z głową odchyloną o 45 stopni od poziomu. Zostajesz tak 30 do 60 sekund
- Powoli siadasz, unikając stania do momentu, aż zawroty głowy ustąpią.
Poniżej dołączam dwa dobre filmiki pokazujące jak wykonuje się manewr epleya. Ja miałem go wykonanego aż 10-krotnie u fizjoterapeuty, ale zawroty głowy udało mi się pokonać już po drugiej sesji u fizjoterapeuty. Poza tym miałem wrażenie, że fizjoterapeuta wykonywał to lepiej niż ja sam w domu, więc tym bardziej zalecam tu uprzednią konsultację lekarską oraz sesje u fizjoterapeuty.
Domowe sposoby na zawroty głowy
Poza wszystkimi wymienionymi powyżej radami istnieją jeszcze ogólne, tak zwane, domowe sposoby na zawroty głowy, które również mogą pomóc i które ogólnie są elementami zdrowego trybu życia. Naturalnym sposobem leczenia łagodnych położeniowych zawrotów głowy jest np. przyjmowanie miłorzębu japońskiego. Jest to chińskie zioło powszechnie stosowane w leczeniu zawrotów głowy, regulujące przepływ krwi do mózgu.
Są także inne domowe sposoby leczenia zawrotów głowy, a co najmniej przynoszących ulgę w przejściowych lub sporadycznych zawrotach głowy, na przykład:
- dobre nawodnienie — nawet łagodne odwodnienie może powodować zawroty głowy.
- spanie z lekko uniesioną głową — po przebudzeniu polecam poruszać się powoli przy wstawaniu z łóżka. Usiądź sobie na krawędzi łóżka przez minutę zanim wstaniesz. Spokojnie i bez pośpiechu.
- suplementuj magnez— wystarczająca ilość magnezu z pożywienia lub suplementacji, może pomóc (sugeruję tu uprzednią konsultację z lekarzem).
- imbir, zaparz imbir – stosowany z powodzeniem w leczeniu nudności i choroby lokomocyjnej, może również pomóc złagodzić zawroty głowy. Inną opcją jest zrobienie mieszaniny octu jabłkowego i miodu.
- Terapia olejkami eterycznymi: miętowym, imbirowym, lawendowym i melisowym.
- Zrelaksuj się na dworze np. wychodź regularnie na spacery.
Cokolwiek wcześniej myśleliście o zawrotach głowy to już zapewne wiecie, że nie jest to coś, co warto ignorować, bo może to skutecznie uprzykrzyć nam życie. Jeśli zdarza nam się to cyklicznie, jeśli wpływa to na nasze codzienne funkcjonowanie, to coś jest nie tak. W pierwszej kolejności warto przyjrzeć się swojej diecie i temu czy aby na pewno dostarczamy swojemu organizmowi odpowiednią ilość kalorii, czy pijemy wodę, czy naszą zasadą żywieniową nie jest przypadkiem zjeść byle co i do przodu, bo… A no właśnie po praca, bo pilne zlecenie, bo napięty grafik, bo ważne spotkanie – innymi słowy – bo stres. Usunąć, zniwelować, coś z nim zrobić. Jeśli po naprostowaniu tych dwóch ważnych sfer życiowych i odczekaniu kilku dni lub 1-2 tygodni nadal kręci nam się w głowie – telefon, wizyta u lekarza i szukanie przyczyny, która może okazać się szukaniem nitki w stogu siana, ale równie dobrze, może okazać się diagnozą, która na zawsze pozwoli poprawić jakość życia.